20.11,2015r.
I to by było na tyle... pół roku. Jak widać zmarnowane pół roku... Wszystko się skończyło. Gorzej być nie może.
"Niech zostanie przyjaźń" - taaaak. Jakoś mi to nie pasuje, jak zwykle nikt nie liczy się z moimi uczuciami. Przywykłam do zlewania mojej osoby, zawsze znajdzie się ktoś ważniejszy. Nie wiem jak sobie z tym poradzę, z faktem, że już nigdy nie będzie tak jak wcześniej, że nigdy już nie usłyszę od niego "dobranoc księżniczko". Dotarło to do mnie dopiero po kilku dniach. Nie napiszę do niego... nie powiem mu jak się czuje. Nie mogę się z nim kontaktować, nie mogę o nim myśleć. Jak sobie poradzić z faktem, że
Teraz wychodzi komu naprawdę na mnie zależy. Kto się o mnie martwi i kto chcę być przy mnie. Została jako jedyna, jako jedyna jest teraz przy mnie i stara się zrobić wszystko abym zapomniała. Chce poznać mnie z nowymi ludźmi, chce żebym się trochę rozerwała i nie myślała o beznadziejnej przeszłości. Ale to dla niektórych źle... rozumiem, że jeśli ktoś jest o kogoś zazdrosny, to oznacza, że mu zależy. Okej, to mogę zrozumieć, ale nie przesadzajmy. Obrażać się o to, że idę gdzieś z kimś innym? Tydzień temu było z nimi idealnie, a teraz coś jednej odbiło i żadna się nie odzywa - oczywiście moja wina.
Jedna, ale najlepsza! Tak chyba powinno być od początku. Zero zazdrości, zero oceniania. Mamy prawo do robienia i mówienia tego co chcemy i nie równa się to z kłótnią jeśli nasze zdania są sprzeczne. Mi tak pasuje. Tak może zostać. Od początku dogadywałyśmy najlepiej, przez co inni robili wszystko żeby to zmienić - tak bardzo kochani "przyjaciele". Ola - nie chcę żeby się zmieniała. Chcę żebyś dalej była moją kochaną, wspierającą mnie, troszczącą się o mnie siostrą!
Zrobiłam coś czego nie powinnam... coś czego żałuję. Ale niestety stało się - przez niego. Jednak on nigdy się o tym nie dowie, nie chcę żeby się dowiedział. Nie chciałam, żeby ktokolwiek się dowiedział, ale cóż... stało się i teraz tego nie cofnę. Przypomina mi to o nim, z jednej strony chcę o nim jak najszybciej zapomnieć, ale z drugiej... chcę o nim pamiętać. Nigdy nie utrzymywałam z nikim tak długo kontaktu na tak długą odległość. Niby kilometry to tylko liczba, bo liczy się uczucie, które jest niby od tego większe - słowa ludzi, którzy nigdy nie zaznali i nie zaznają tego uczucia... którzy nie poczują tej odległości, tej samotności w związku na odległość. Nie życzę tego nikomu.
"To straszna była dla mnie chwila.Coś się urwało, skończyło... Lecz łzy powstrzymywała myśl:To jeszcze nie koniec, jest jeszcze szansa."
Niestety dla mnie to już koniec... już nie ma żadnej szansy... już nie ma nadziei na odbudowę czegokolwiek. Chcę zostawić to jako zamknięty rozdział, do którego nie powinno się wracać. Ale czy mi się uda? Czy w takim stanie sobie poradzę? Bardzo tego chce, lecz wątpię czy mi się uda.
"Było miło i się skończyło.Jak zawsze..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz