12.11.2015r.
Brak bliskiej osoby dosyć mocno wpływa na nasze samopoczucie, ale nie sądziłam, że aż tak. Zagubiona w swoich myślach... zagubiona w swoich czynach nie wiem co mam dalej
robić. Czy jeszcze coś dla niego znaczę, czy już mu przeszło? Nie poradzę sobie jeśli go nie będzie. Już sobie nie radzę... już nie wiem co robić. Odpuścić sobie - to mnie wykończy. Starać się dalej - zaczyna mnie to wykańczać. Nie mogę dostrzec zaangażowania z jego strony... po prostu go nie ma.
"Może przyszedł w końcu czas, żeby przestać wzajemnie robić sobie w głowie niepotrzebny burdel i po prostu się pożegnać?"
Zaczynają pytać, zaczynają dochodzić, wszyscy chcą nagle pomóc, choć nikt nie może mnie w pełni zrozumieć... nikt nie może powiedzieć "też tak miałam/miałem, byłam/em w identycznej sytuacji". Nie znam takich osób. Czy to naprawdę aż tak widać? Nienawidzę tego pytania "Coś się stało?". Nie chcę żeby ktoś to zauważył, nie chce się tłumaczyć. Przez tyle czasu idealnie wychodziło mi udawanie, że wszystko jest okej, ale... ale już nie mogę, już mi to nie wychodzi. Nie mam już na to siły. Chciałabym przestać. Chciałabym powiedzieć "W końcu wszystko jest idealnie, nie chce nic więcej, chcę zatrzymać czas i zostać tutaj na zawsze". Marzenia...
Odnawianie więzi! To jest to, tego mi było trzeba. Znam ją już 10 lat i nie wyobrażam sobie, że byłabym tu gdzie jestem bez niej. Całe popołudnie razem przypomniało mi co to znaczy cieszyć się z życia i nie przejmować się niczym. Mogłoby to trwać wiecznie, ale nieee... ehh i tak jestem zadowolona z tych kilku godzin.
Niedługo wywiadówka, a moje oceny... ughhh szkoda gadać. Nie potrafię się niczym zmotywować, nie mam żadnej chęci do nauki odkąd się nie odzywa. Mam ochotę do niego napisać, tak bardzo chcę z nim porozmawiać... NIE! Jeśliby mu zależało to sam by się odezwał, nie wierzę, że to mówię, ale... to chyba będzie na tyle. Pojawił się ktoś nowy? Chciałabym, ale nie wiem jak się za to zabrać, jak mam do niego zagadać? O czym mam z nim rozmawiać? Teraz wychodzi brak pewności siebie... jak ja tego nienawidzę. Chciałabym umieć podejść do kogoś, normalnie zacząć rozmowę i nie przejmować się konsekwencjami... ale nie umiem, czemu? Czy niska samoocena, aż tak na to wpływa?
Zmieniam się... przynajmniej chce zacząć. Chce być inna niż wszyscy. Nie chce żyć w tym świecie klonów, gdzie wszyscy się tak samo zachowują, tak samo myślą i to samo robią. Chce stworzyć swój własny świat, do którego wpuszczę tylko tych, którzy naprawdę na to zasługują. Ale w sumie też nie wiem jak się do tego zabrać. Uda mi się to... wierzę w siebie - znaczy chcę w siebie uwierzyć.
Odnawianie więzi! To jest to, tego mi było trzeba. Znam ją już 10 lat i nie wyobrażam sobie, że byłabym tu gdzie jestem bez niej. Całe popołudnie razem przypomniało mi co to znaczy cieszyć się z życia i nie przejmować się niczym. Mogłoby to trwać wiecznie, ale nieee... ehh i tak jestem zadowolona z tych kilku godzin.
Niedługo wywiadówka, a moje oceny... ughhh szkoda gadać. Nie potrafię się niczym zmotywować, nie mam żadnej chęci do nauki odkąd się nie odzywa. Mam ochotę do niego napisać, tak bardzo chcę z nim porozmawiać... NIE! Jeśliby mu zależało to sam by się odezwał, nie wierzę, że to mówię, ale... to chyba będzie na tyle. Pojawił się ktoś nowy? Chciałabym, ale nie wiem jak się za to zabrać, jak mam do niego zagadać? O czym mam z nim rozmawiać? Teraz wychodzi brak pewności siebie... jak ja tego nienawidzę. Chciałabym umieć podejść do kogoś, normalnie zacząć rozmowę i nie przejmować się konsekwencjami... ale nie umiem, czemu? Czy niska samoocena, aż tak na to wpływa?
Zmieniam się... przynajmniej chce zacząć. Chce być inna niż wszyscy. Nie chce żyć w tym świecie klonów, gdzie wszyscy się tak samo zachowują, tak samo myślą i to samo robią. Chce stworzyć swój własny świat, do którego wpuszczę tylko tych, którzy naprawdę na to zasługują. Ale w sumie też nie wiem jak się do tego zabrać. Uda mi się to... wierzę w siebie - znaczy chcę w siebie uwierzyć.
"I pamiętaj pomimo tego,że nie jesteśmy obok siebieto i tak jesteśmy razem."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz